20. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie
października 30, 2016
3
20. Międzynarodowe Targi Książki w Krakowie
,
spotkania autorskie
,
Targi Książki
Jeszcze nie tak dawno, bo miesiąc temu odwiedziłam Śląskie Targi
Książki, które odbyły się w Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach i
byłam bardzo zadowolona z nich. Dla zainteresowanych relacja znajduje się parę
wpisów niżej. Wczoraj natomiast pojechałam w drugą stronę, bo do Krakowa, na
Krakowskie Targi Książki. Wybrałam sobotę, ponieważ to w ten dzień chciałam
spotkać się z Katarzyną Puzyńską, Remigiuszem Mrozem i Martyną Wojciechowską. I
mimo, że autorów, wydawnictw było co nie miara, to jednak trzeba było coś
wybrać ze względu na ogrom ludzi i kolejki do poszczególnych pisarzy. Tak więc
mój wybór padł na trzech wyżej wymienionych.

Muszę przyznać, że Międzynarodowe
Targi Książki w Krakowie były dużo większe niż w Katowicach. Ilość wystawców w
Krakowie zdecydowanie przewyższyła tych na Śląsku i to parokrotnie! Również
jeśli chodzi o odwiedzających, liczba miłośników literatury stanowczo przerosła
Katowice. Jednak patrząc z perspektywy zwiedzających nie było to niestety coś
czym targi mogłyby się pochwalić. Trudność w poruszaniu się po stoiskach
przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Niestety muszę przyznać z bólem serca,
że troszkę się zawiodłam pod tym względem.
Pierwsze złe wrażenie wywarło na mnie całkowicie niezorganizowane
i niezdyscyplinowane wejście. Kiedy podeszłam bliżej drzwi zobaczyłam
kilkadziesiąt osób kłębiących się wokół siebie, nie wiedzących gdzie jest
jakakolwiek kolejka, jej koniec ani gdzie należy się ustawić. Ja sama miałam z
tym problem. Oprócz tego wejście do środka zajęło mi prawie pół godziny! Przez
co aby spotkać się z Katarzyną Puzyńską, która od godziny 11 podpisywała
książki musiałam się rzeczywiście pospieszyć. Z drugiej strony rozumiem
organizatorów, że trudno zapanować nad tłumem, który dosłownie wchodzi na
siebie. Kiedy już dotarłam na stoisko Wydawnictwa Prószyński i S-ka i zakupiłam
przedpremierowo, muszę się pochwalić, Dom czwarty, mogłam spokojnie
stanąć w kolejce po podpis. Byłam bardzo zaskoczona, że pani Kasia wygląda tak
młodo, również w krótkiej rozmowie okazała się bardzo miła i sympatyczna.
Jestem bardzo zadowolona, że mogłam Ją spotkać i zamienić parę słów i to nie
tylko na temat książki, lecz tatuaży. Bo okazało się, że oboje lubimy to samo.
Po spotkaniu pomyślałam, że świetnie byłoby się z Nią zaprzyjaźnić i ze względu
na to, że okazała się fajną babką myślę, że dogadałaby się z każdym.
Następnie
ruszyłam na spotkanie z Martyną Wojciechowską. Wcześniej zakupiłam Przesunąć horyzont, jeden
egzemplarz dla siebie, jeden dla cioci w prezencie na urodziny. I tu jak się
okazało spotkało mnie rozczarowanie i zawiedzenie. Nie chcę narzekać, ale
niestety swoje odczucia opowiem. W kolejce po podpis stałam około 2,5 godziny z
czego zdobyłam podpis tylko na jednym egzemplarzu i to dzięki spotkanemu
koledze. I jeśli przy wejściu panował chaos to nie da się wyrazić słowami co
działo się na stoisku National Gographic. Przez godzinę stałam w kolejce, która
nie poruszała się do przodu, a następnie chcąc nie chcąc żeby dojrzeć co dzieje
się wewnątrz otaczanego przez ludzi kręgu spróbowałam podejść z innej strony,
mówiąc kolokwialnie "wepchałam się" pośród tłum jaki napierał na panią
Martynę. Jak się okazało brak organizacji wszedł na najwyższy poziom. Pani
Martyna robiła sobie zdjęcia i rozdawała autografy sięgając po telefony czy
książki co jakiś czas z różnych stron kolejki, więc zamiast płynnego poruszania
się w jedną stronę ludzie napierali na siebie dookoła. Nie chcę tu nikogo
obrażać, bo każdy jest człowiekiem i widziałam miny szczęśliwych, zadowolonych
dzieci, które miały okazje uścisnąć się z ulubioną autorką. Niestety moja mina
pozostawiła niesmak po tym spotkaniu. Pani Martyna oczywiście dokończyła
rozdawanie autografów w innej sali, niestety ja nie mogłam dłużej czekać, gdyż
czas mnie gonił.
Kolejnym
i ostatnim w tym dniu skierowałam się na spotkanie z Remigiuszem Mrozem na
stoisko Wydawnictwa Czwarta strona. Mimo, że przyszłam pół godziny przed
spotkaniem to jednak swoje w kolejce wystałam. Pomimo to nie rozczarowało mnie
to wcale. W oczekiwaniu na autograf poznałam przemiłą osobę, która ma podobny
gust jeśli chodzi o literaturę i bardzo przyjemnie się nam rozmawiało. Czas
zdecydowanie szybciej minął. Pan Remigiusz również okazał się bardzo
sympatyczny. Z każdym kto podchodził starał zamienić się parę słów, było to
serdeczne. Ludzie odchodzili zadowoleni i usatysfakcjonowani. I mimo, że
zachowanie w kolejce nie było bardzo kulturalne, ponieważ osoby podchodziły i
jak to ujęłam wcześniej "wpychały się" to jednak radość z podpisu
zrekompensowała wszystko.
Następnie odwiedziłam jeszcze stoisko Onepress, niestety w biegu, i zakupiłam książkę Biblia handlowca. Najbogatsze źródło wiedzy o sprzedaży. Pozycję tę zakupiłam dla mojego brata, który interesuje się bardzo tym tematem i również było mi miło kiedy zobaczyłam Jego zadowolony i wesoły wyraz twarzy z otrzymanego prezentu.
Chciałabym
jeszcze dodać, że niesamowity był koszt literatury w promocjach i obniżkach.
Osobiście zabrałam ze sobą własne egzemplarze do podpisu, ale jeśli ktoś
takowych nie miał i wybrał się na targi z zamiarem zakupu to mógł liczyć na
bardzo dobrą, przystępną cenę. Zniżki sięgały nawet 50% ceny okładkowej nowych
egzemplarzy. Myślę, że bardzo wielu ludzi na tym skorzystało. I nawet jeśli
jest to ogromna komercja po to aby sprzedać/kupić jak najwięcej i uzyskać jak
największy zysk ze sprzedaży to jednak usatysfakcjonowanie szło w dwóch
kierunkach. I wielbiciele książek i wydawnictwa były zadowolone.
Podsumowując jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam tam być wiedząc, że dookoła otaczają mnie ludzie dla których czytanie to pasja. Jedyne niemiłe wrażenie zrobiły na mnie momenty niezorganizowania i totalnego chaosu. Jednak zakup książek i wyczekane podpisy wynagrodziły zmęczenie.
Podsumowując jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam tam być wiedząc, że dookoła otaczają mnie ludzie dla których czytanie to pasja. Jedyne niemiłe wrażenie zrobiły na mnie momenty niezorganizowania i totalnego chaosu. Jednak zakup książek i wyczekane podpisy wynagrodziły zmęczenie.
Faktycznie organizacja słaba, ale powiem Ci, że nie pierwszy raz o tym czytam, i nie mówię tutaj o tym roku, ale ogółem podobno w Krk słabo z tym, co mnie dziwi, bo cholera przecież tak duża impreza ma na pewno wielu opiekunów, więc tylko kwestią zarządzania jest, żeby zadbać o poprawną organizację. Widać nieodpowiednich ludzi mają na tych pozycjach. W każdym razie pewnie nerwy zaraz przeszły jak się juz dostał autografy i zrobiło fotki, co zresztą widać. Oboje, i Remigiusz, i Kasia, wyglądają na bardzo serdecznych i sympatycznych ludzi, i wcale nie dziwi, że tacy są w rzeczywistości. Aż chciałby się iść na kawę i pogadać o książkach albo innych pierdołach - szalenie cenię sobie takich ludzi, bo nie lubię gwiazdorzenia. No cóż, szkoda, że mi się nie udało, ale liczę bardzo, że w przyszłym roku u nas, w Kato, pojawią się właśnie i Remigiusz, i Kasia, albo chociaż jedno z nich. I czuję, że tak właśnie będzie. ;)
OdpowiedzUsuńGratuluję nabytków i mam nadzieję, że przyjdzie nam się jeszcze zobaczyć, np. za rok w Kato. ;)
Miałam momenty zirytowania na Targach stojąc w kolejkach i patrząc na to całe zamieszanie i chaos. Szczerze powiedziawszy liczyłam na większą organizację z ich strony i tu jak wspomniałam zawiodłam się. Zastanawiam się czy za rok odwiedzę tam kolejne Targi. Ale tak jak napisałeś po otrzymaniu autografów poszło wszystko w niepamięć i koniec końców jestem zadowolona :). Muszę jednak dodać, że Katowickie podobały mi się o wiele bardziej, więc za rok na pewno się widzimy ;). Co do autorów byłam też zaskoczona, bo byli bardzo "normalni" :D, mega życzliwi, uśmiechnięci i mili i chętnie bym się z Nimi spotkała osobiście :D
UsuńOni też po części tacy muszą być, jak chcą sobie ludzi zjednać. Ale widać po rozmowie, kto naprawdę jest normalny, a kto nie. :) Pewnie, widzimy się. Zleci jak cholera pewnie. Już miesiąc poszedł w zapomnienie, jeszcze 11. :P
Usuń