"GŁÓD" - Graham Masterton
Wizje postapokaliptyczne są bardzo
popularnym motywem występującym w literaturze. Domyślam się, że pisarze mają
duże pole do popisu - żadnych ograniczeń, w związku z kreowaniem końca świata.
I choć literatura zapewnia ogromny wybór powieści z tym wątkiem i jest on
wałkowany od dawien dawna, i wiele razy spotkałam się z nim na ekranie to muszę
Wam się przyznać, że pierwszy raz zetknęłam się z książką ściśle związaną z
apokalipsą, która rzeczywiście mogłaby mieć miejsce. No i doszłam do jednego,
bardzo konkretnego wniosku – podobało mi się!
Ed Hardesty jest właścicielem
ogromnej farmy w Kansas, którą odziedziczył po ojcu. Pewnego dnia dowiaduje
się, że plony zostały zaatakowane przez nieznaną zarazę, która błyskawicznie
się rozsiewa. Specjaliści próbują dowiedzieć się z czym mają do czynienia i jak
to pokonać. W międzyczasie okazuje się, że skażenie występuje w całych Stanach
Zjednoczonych i dotyczy nie tylko zboża, ale również owoców i warzyw. Czas
pędzi nieubłaganie, a antidotum jak nie było, tak nie ma. W kraju narasta
panika.
Głód to
kolejna książka, jednego z moich ulubionych pisarzy, która zdecydowanie
przypadła mi do gustu. Klimat powieści jest świetny – posępny, mroczny,
intrygujący i wyrazisty . Autor ukazał wizję końca świata bardzo realnie.
Dbając o najmniejsze szczegóły, zobrazował stopniową destrukcję społeczeństwa,
począwszy od rozprzestrzeniania się zarazy, bagatelizowania sprawy przez rząd,
szerzący się niepokój wśród farmerów, a skończywszy na niszczejącym narodzie,
klęsce żywieniowej. Włosy stawały mi dęba kiedy czytałam o atakach na sklepy,
płonących budynkach, totalnym zdziczeniu ludzi, grabieżach, morderstwach i
gwałtach.
Ponadto w powieści znajdziemy wielu
różnorodnych bohaterów. Niestety z żadnym się nie zżyłam. Brakowało mi portretu
psychologicznego postaci pod kątem egzystencjalizmu. Czytelnik dostaje tylko
namiastkę odczuć bohaterów, które w obliczu zbliżającej się tak potężnej
katastrofy powinny się wylewać z kartek powieści.
Wyróżniającą rolę w książce odegrała
również polityka. Opis zachowania skorumpowanych polityków, w tym prezydenta i
senatora, wobec szerzącego się głodu, a co za tym idzie niszczejącego narodu,
rzuca się w oczy. Autor obnażył hipokryzję, egoizm i krętactwo ludzi rządzących.
Postawa polityków jest karygodna. Dbanie tylko o własny tyłek, manipulacje,
żądza pieniądza kosztem obywateli. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze
przypuszczenie, jakoby za pogrążanie Ameryki była odpowiedzialna Rosja. I tu
pojawia się kolejny rażący problem – brak odpowiedniego przygotowania do takich
okoliczności, do odparcia ataku oraz nieumiejętność podejmowania decyzji przez
głowę państwa. Temat bardzo dyskusyjny.
Trudno się oderwać od historii
przedstawionej przez Grahama Mastertona. Lekki styl w połączeniu z wartką akcją
i makabrycznymi wydarzeniami pochłaniają. Nie jest to książka dla ambitnych,
ale z pewnością spodoba się fanom pisarza i thrillerów katastroficznych.
Przemoc jakiej dopuszczają się ludzie stając w obliczu globalnej katastrofy
trwoży i porusza dogłębnie. Podejrzewam, że większość osób, które miały okazję
przeczytać tę książkę wyobrażała sobie jak wyglądałby świat, gdyby taka
sytuacja zdarzyła się naprawdę i jak wówczas byśmy się zachowali.
Tytuł: Głód
Autor: Graham Masterton
Tłumaczenie: Piotr Kuś
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 12 września 2017
415 s.
Autor: Graham Masterton
Tłumaczenie: Piotr Kuś
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 12 września 2017
415 s.
Nie mam zbyt dobrego doświadczenia z Mastretonem - jedna jego książka, którą czytałam była naprawdę kiepska. Możliwe, że jakoś szczególnie źle trafiłam. Do Głodu czuję się zachęcona, więc rozjerzę się w bibliotece. Jeżeli masz ochotę na dobre postapo i motyw zombie (które w sumie są dość specyficzną odmianą i nie jest wprost powiedziane, że to zombie) Cię nie odpycha to polecam Pandorę M. R. Carey'a. Właśnie kończę i chyba na nowo wkręciłam się w postapo!
OdpowiedzUsuńKtóra to Cię tak zniechęciła? (Nie wiem czy już o to nie pytałam kiedyś), ja jestem zakochana w Mastertonie, to jeden z pierwszych autorów którego pochłaniałam :D. Ta książka nie jest wybitnym dziełem, ale klimat mnie totalnie wciągnął, więc małe minusy wybaczyłam :). I dzięki za polecenie, na pewno sprawdzę bo też mnie wkręcił ten motyw :D
UsuńTengu :| Też nie pamiętam, możliwe, że już o niej wspominałam.
UsuńNiebawem będzie na blogu moja opinia o Pandorze, jak tylko wygrzebię się z prezentacji, którą mam do przygotowania na środę.
Tengu to jedyna książka Mastertona przez którą również nie przebrnęłam :/. Koniecznie zajrzyj do innych ;). Powodzenia w prezentacji i czekam na recenzję :)
UsuńNo i fajnie, że się spodobała, bo to całkiem niezła książka. Thrillery Mastiemu wychodziły momentami lepiej niż horrory, bardziej dopracowane myślę. Trochę ich czytałem i większość mi się podobała.
OdpowiedzUsuń