"GDZIE ZALEGŁY CIENIE" - Michael Ridpath
marca 05, 2019
3
Gdzie zaległy cienie
,
Michael Ridpath
,
thriller/sensacja/kryminał
,
Wydawnictwo Dolnośląskie
Gdzie zaległy cienie, Michaela Ridpatha to kolejna mało popularna książka, która czekała na
mojej półce bardzo, bardzo długo. Z racji tego, że należy do powieści, o
których nie jest zbyt głośno, moje podejście do niej było dość sceptyczne, ale
koniec końców okazało się, że niepotrzebnie. Powieść okazała się całkiem
niezła.
Detektyw Magnus Jonson ma zeznawać w
procesie przeciwko skorumpowanym policjantom, którzy z kolei zrobią wszystko,
aby nie trafić za kratki. Gangster Pedra Sota, główny dostawca kokainy i
heroiny dla ulicznych gangów, boi się, że przekupni policjanci zaczną sypać,
dlatego chcąc uchronić się od podejrzeń i więzienia, wydaje wyrok na Magnusa.
Przełożony detektywa, dla jego bezpieczeństwa, oddelegowuje go na Islandię, aby
tam pomógł miejscowej policji. Mężczyzna ma „szczęście”, ponieważ chwilę po
dotarciu na miejsce okazuje się, że w letnim domku nad jeziorem znaleziono
ciało. Magnus robi wszystko, aby odnaleźć mordercę.
Początek nie jest najlepszy.
Odniosłam trochę wrażenie, że autor nie wiedział jak zacząć, a mimo wszystko
chciał być w jakimś stopniu oryginalny, więc skonstruował zupełnie odrębny
wątek dotyczący zeznań przeciwko skorumpowanym policjantom i ochronę detektywa
poprzez wysłanie go do innego kraju. Ten wątek opisany jest na szybko –
wszystko dzieje się w jednym, parostronicowym rozdziale, trochę chaotycznie i
właściwie brzmi jak dobry sensacyjny film, wiecie… pościg, strzelanka, próba
wyeliminowania świadka, ochrona świadka, ale nie jak dobra powieść. Przez
chwilę miałam ochotę odłożyć lekturę, ale moja ciekawość została rozbudzona, no
i zdążyłam przeczytać zaledwie kilkanaście stron, a nie chciałam jej skreślać
tak szybko. Z czasem cieszyłam się, że tego nie zrobiłam, bo potem fabuła się
rozkręca i wychodzi na plus. Przenosimy się do innego świata – na Islandię, co jest równoznaczne z
poznaniem nowych bohaterów, tamtejszej policji, innego krajobrazu, klimatu.
Autor wplata w fabułę drobne wzmianki na temat tamtejszych zwyczajów, tradycji
czy pracy policji. I powiem Wam, że ja to kupiłam. Podobało mi się to.
Najciekawszym, najbardziej
intrygującym jest wplecenie w treść tolkienowskiej legendy. Nie czytałam
książek J.R.R. Tolkiena, ale oczywiście filmy widziałam. Nie jestem też jego
wielką fanką, ale w tym wypadku połączenie morderstwa, islandzkich sag i
manuskryptu, który był inspiracją twórczości słynnego, brytyjskiego pisarza
stworzyło przyjemną, tajemniczą i wciągającą historię. Znajdziecie tutaj
mnóstwo nawiązań do Władcy pierścieni. Włączenie
w realny świat legend, to zdecydowanie największy atut tej książki. Poszukiwanie razem z
bohaterami legendarnego pierścienia sprawiło mi niezłą frajdę. To mnie totalnie
porwało! No i oczywiście rozwiązanie zagadki morderstwa – jak się okazuje
niejednego, świetnie współgra ze wszystkim.
Oprócz śledztwa autor zarysował prywatne
problemy głównego bohatera. Śmierć ojca, staczanie się matki i alkoholizm, brak zrozumienia
ze strony dziadków – wszystko to stworzyło bolesne wspomnienia z dzieciństwa. W
tym wypadku autor wykazał się brakiem oryginalności, typowy, książkowy glina z
osobistymi problemami, ale ja przymknęłam na to oko, bo po pierwsze polubiłam
tego bohatera, a po drugie byłam oczarowana islandzkimi sagami. Ponadto pojawia
się też kobieta, a więc i romans. Pisarz nie rozczulał się nad tym zbytnio –
według mnie bardzo dobrze, jest to po prostu fajny, subtelny dodatek.
Podsumowując, wszystkie wątki czyta
się bardzo dobrze – książka jest dynamiczna, chociaż można by pomyśleć, że jak
na jej średnią objętość – niecałe trzysta stron, dzieje się tu aż zanadto. Trochę
to wszystko upchnięte, aczkolwiek ekscytujące, dlatego chętnie przeczytałabym
bardziej rozwiniętą treść. Gdzie zaległy
cienie nie należy do wybitnych powieści. Ten początek trochę mnie skołował,
ale ostatecznie zaliczam ją do przyjemnych, emocjonujących lektur.
Tytuł: Gdzie zaległy cienie
Autor: Michael Ridpath
Tłumaczenie: Łukasz Witczak
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 29 marca 2011
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
296 s.
Autor: Michael Ridpath
Tłumaczenie: Łukasz Witczak
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Data wydania: 29 marca 2011
Gatunek: thriller/sensacja/kryminał
296 s.
Chętnie to sprawdzę, zwłaszcza że nawiązanie do Tolkiena. Kojarzę tę książkę na swojej półce w prezencie od pewnej damy z Olkusza. :)
OdpowiedzUsuńSzybciutko przeczytasz tę książkę :D
UsuńPewnie tak, niewiele stron jak dla mnie. :)
Usuń